Nie wiem czy zaglądacie może na mahjongnews.com? Jest tam parę artykułów oraz zdjęcia z mistrzostw.
Odnośnie samych mistrzostw. Było cholernie gorąco. Tam nie ma świeżego powietrza i człowiek jest cały lepki. Przyjechaliśmy z Kubą o 3:30 w nocy do hotelu i ja spałem tylko 3 godziny (nie mogłem zasnąć w pociągu). Rozmawiałem z każdym, który coś znaczy w tym światku, nawiązałem też inne kontakty. Ogólnie rozreklamowałem nas jak się tylko da.
Odnośnie gry. Miałem okazję grać ze zwycięzcą mistrzostw (niestety nie pamiętam, który byłem na tym stole, ale niedługo będą szczegółowe wyniki), którego żona, swoją drogą zajęła ostatnie miejsce. Nie zapamiętałem jego grę zbyt dobrze, to znaczy, że nie był oszałamiająco dobry. Czemu zatem wygrał? Ano bo miał podwójnego yakumana (o systemie kalkulacji wyników później). Grałem również z miejscem 2 (też nie pamiętam swojej pozycji) oraz z byłym mistrzem z 2008 roku (chyba był ostatni na moim stole, ja byłem 1, ale przynajmniej szpanował niearanżowaniem kamieni i znaniem tabelki punktowej na pamięć), który zakończył na 48 pozycji.
System. Po pierwsze, wszystkie obliczenia odbywały się na kartce. Po drugie, zaczynaliśmy z 0 punktami, czyli można było zejść poniżej i gra się nie kończy. Koniec następował albo po upływie czasu (1,5h) albo po skończonym hanchanie. Osoba z największą ilością punktów wygrywała. System, według mnie, ale nie tylko bo rozmawiałem z kilkoma graczami, którzy na niego narzekali, jest niesprawiedliwy. Nie mierzy prawdziwą siłę gracza. Wystarczy, że ktoś ma szczęście, zrobi yakumana i przez cały turniej będzie grał defensywnie i zwycięża. Ktoś może wygrać 8 rund, ale mieć mało punktów bo grał z dobrymi graczami, a ktoś inny może mieć yakumana, zająć 2 miejsce kilka razy, zająć 3 miejsce z wynikiem dodatnim, zająć 4 a i tak wyjść lepiej punktowo niż ten co wygrał wszystkie gry. System jest zły. Podobno trwają dyskusje nad zmianą (zmienili na dniach system generalny, porządkujący graczy z Europy, ale nie system turniejowy). Polska będzie za.
Najlepsza 10 w Europie. Dominik Kolenda 3 od prawej.
Polska nie ma się czego powstydzić w Europie. Nie graliśmy prawdziwymi japońskimi zestawami (były chińskie i baaardzo dziwne japońskie), stoły oczywiście był profesjonalne (samoróbki), ale nie zawsze idealne. Ludzie grają w japońskiego mahjonga, a nie znają nazw układów po japońsku, używają angielskich, nie meldują po japońsku tylko chow (wymawiane ciał albo czoł), pung, kong i... co mnie najbardziej rozbawiło, zamiast ron i tsumo jest mahjong (wymawiane maciong albo maciang). Oczywiście nie wszyscy tak mówią. Są też tacy zapaleńcy co znają tabelki punktowe na pamięć i nie aranżują kamieni na ręku. Udało mi się nawet pokłócić z jednym z graczy o nazwę układu wartego 18 tys. dla matki. Jak myślicie, co to jest? Czyżby haneman? Tak, myślicie dobrze, ale według niego jest to... mangan. Ciekawe zatem co według niego to mangan dla wschodu. Niektórzy nie znają do końca yaku i ich wartości oraz punktów fu. Sam musiałem wiele razy pomagać w liczeniu. Najgorsze jest to, że oni są przewrażliwieni na punkcie odwracania kamieni podczas mieszania. Nie skupiają się na mieszaniu tylko odwracają, odwracają i odwracają. Jeden stół, na którym grałem nie odwracał. Uważają, że zapobiega to oszustwu i zapamiętywaniu położenia kamieni, a ja uważam, że gdyby ktoś był w tym naprawdę dobry to nie grał by w turnieju bez nagród pieniężnych tylko uprawiał by hazard. Polska na prawdę jest pod względem znajomości japońskiej terminologii wyprzedza większość Europy.
To chyba tyle. Możecie zobaczyć już mnie i Kubę na oficjalnych listach EMA, mamy już swoje numery graczy EMA. Nie ma nas na razie w rankingu ogólnym, ale może jeszcze nie aktualizowali.